Pewnie każdy z Was zna powiedzenie, że najlepszy aparat to ten, który masz przy sobie. W myśl tej sentencji chciałbym zawsze mieć przy sobie swój aparat, ale nawet z relatywnie małym kompaktem nie zawsze jest to możliwe. Zawsze mam przy sobie iPhone’a, którym można wykonać całkiem sensowne zdjęcia, ale to jednak nie to samo, co dedykowany aparat. Dlatego w dzisiejszym wpisie chciałbym poruszyć temat mojego wymarzonego aparatu fotograficznego, który myślę, że znacznie częściej byłby przy mnie, kiedy wychodzę z domu.
Zamierzam też pójść o krok dalej i rozważyć dwa warianty: pierwszy – bardziej realistyczny, tzn. aparat, który za chwilę przedstawię, ma szansę powstać w niedalekiej przyszłości, oraz drugi – o cechach, które dla mnie byłyby spełnieniem fotograficznych marzeń, ale który prawdopodobnie nigdy nie powstanie ze względu na swój niszowy charakter.
Mój obecny aparat – Fujifilm x100VI
Moim obecnym głównym aparatem jest Fujifilm x100VI – następca legendarnego x100V oraz jedna z największych premier 2024 roku. Pomimo premiery, która miała miejsce na początku roku, wiele osób nadal nie jest w stanie kupić tego aparatu, ponieważ popyt przekroczył moce przerobowe fabryk Fuji. Fujifilm x100VI pod wieloma względami jest właśnie moim wymarzonym aparatem i był to bardzo świadomy zakup, mimo wielu ograniczeń tego sprzętu. Długoterminowa recenzja tego aparatu na pewno pojawi się na moim blogu, ale jeszcze nie w tym momencie.
Co chciałbym poprawić w Fujifilm x100VI?
Pomimo całej mojej sympatii do tego sprzętu, nie jest to urządzenie idealne. Największą jego wadą jest dla mnie jego rozmiar. Mimo że x100VI klasyfikowany jest jako aparat kompaktowy, to nie jest to urządzenie, które można swobodnie włożyć do kieszeni kurtki, wychodząc z domu „po ziemniaki”. Od mojego wymarzonego aparatu oczekiwałbym właśnie kieszonkowego rozmiaru, takiego jak np. Ricoh GRIII lub GRIIIx. Chciałbym, aby noszenie ze sobą aparatu nie musiało być świadomą decyzją i żeby nie wiązało się z koniecznością zabierania plecaka lub torby.
Specyfikacja mojego wymarzonego aparatu
W fotografii, jaką praktykuję, nie muszę mieć kosmicznych parametrów. Matryca APS-C oraz obiektyw o ogniskowej ok. 40 mm to wszystko, czego potrzebuję. Zdecydowanie ważniejszy jest dla mnie kompaktowy rozmiar oraz odporność na warunki atmosferyczne, takie jak wilgoć i kurz. Gdyby Ricoh GRIIIx posiadał uszczelnienie, to prawdopodobnie wybrałbym go zamiast Fuji x100. Dlatego na wstępie wspomniałem, że mój wymarzony aparat ma szanse powstać w niedalekiej przyszłości. Myślę, że tym aparatem może być Ricoh GRIV.
Ricoh GRIV – nadzieje i oczekiwania
Oczywiście nie wiemy jeszcze nic na temat tego modelu, ale ludzie związani z promocją tej marki kilkukrotnie wspominali na YouTubie, że aparat ten powstaje. Gdyby producent dodał uszczelnienie oraz zastosował nowocześniejszą matrycę, to byłby to dla mnie wystarczający powód do złożenia preordera.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli – obecna matryca z GRIII jest naprawdę fantastyczna i niczego jej nie brakuje, ale nie obraziłbym się, gdyby nowa matryca miała większą rozdzielczość, aby można było swobodniej cropować zdjęcia. 40-megapikselowa matryca z x100VI jest fenomenalna i pozwala na przycinanie kadru bez dużej utraty jakości zdjęcia. To przydatna funkcja w aparatach bez wymiennej optyki, ponieważ nie zawsze da się „zoomować stopami”.
Dodatkowe cechy wymarzonego aparatu
Ostatnim istotnym komponentem mojego wymarzonego aparatu jest elektroniczny wizjer (EVF). To coś, czego brakuje w GRIII i mam nadzieję, że inżynierowie Ricoh będą w stanie zmieścić taki wizjer w nowej wersji, nie zwiększając przy tym rozmiaru aparatu. EVF nie jest dla mnie absolutnym „must have”, ale bardzo poprawia komfort fotografowania, zwłaszcza w słoneczne dni. Jeszcze jako „wisienkę na torcie” dodałbym odchylany ekran, który też fajnie byłoby mieć, ale można bez niego żyć.
Wymarzony, lecz nieistniejący aparat
A teraz, puszczając wodze fantazji, chciałbym pociągnąć temat mojego wymarzonego aparatu, takiego, który byłby w zupełności skrojony pode mnie, ale zdaję sobie sprawę, że taki sprzęt raczej nigdy nie powstanie.
Mój idealny aparat, oprócz cech, o których pisałem wcześniej, mógłby mieć monochromatyczną matrycę w formacie 1:1. Większość fotografii, które wykonuję, kadruję na bazie kwadratu, więc dlaczego nie zastosować matrycy w takim właśnie formacie? Dzięki temu boki matrycy nie byłyby zmarnowane, co w przypadku standardowej matrycy o proporcjach 3:2, przy założeniu tej samej powierzchni matrycy jak APS-C, skutkowałoby lepszą jakością zdjęć. Zastosowanie monochromatycznej matrycy zwiększyłoby również użyteczne ISO, jak w modelach Leica Monochrome.
Rezygnacja z niepotrzebnych funkcji
Aby obniżyć koszty, zmniejszyć zapotrzebowanie na energię oraz rozmiary urządzenia, jest sporo funkcji, z których chętnie bym zrezygnował. Na przykład możliwość nagrywania filmów jest dla mnie zbędna w aparacie fotograficznym. Super szybki autofocus czy zdjęcia seryjne to również coś, czego w mojej fotografii nie potrzebuję i z przyjemnością zrezygnowałbym z tych funkcji na rzecz tego, co jest dla mnie faktycznie istotne.
Realistyczne podejście do marzeń
Oczywiście można marzyć, ale trzeba realistycznie podchodzić do tematu, bo ostatecznie Excel producentów aparatów musi się zgadzać. A jaki jest Wasz wymarzony aparat fotograficzny? Podzielcie się swoimi pomysłami w komentarzach!