Jest to mój pierwszy wpis na tym blogu, i na początku chciałem nieco nakreślić, skąd wziął się pomysł na fotografie, które tworzę, oraz jak się tu znalazłem.
Skąd wzięła się moja pasja do fotografii
Fotografią interesuję się od około 13 lat, a przez wiele z nich towarzyszyła mi ona w tandemie z moim drugim hobby – kolekcjonowaniem zegarków naręcznych. Udzielając się na forach zegarkowych, każdy wrzucał swoje najlepsze ujęcia, gdzie głównymi bohaterami były właśnie zegarki. Oczywiście szybko uległem presji otoczenia i sam zacząłem fotografować swoje „sikory”. Na początku zupełnie amatorsko, ale z czasem kupiłem kompakt klasy premium, później lustrzankę. Będąc osobą z natury lubiącą współzawodnictwo i dążenie do perfekcji, moja pasja dosyć szybko przerodziła się w obsesję, co zaowocowało doskonaleniem mojego fachu.
Od zegarków do czarno-białych kadrów
Przez kilka lat prowadziłem bloga o zegarkach, gdzie fotografowałem i recenzowałem modele różnych marek. Udało się również wykonać komercyjną sesję fotograficzną dla polskiej marki zegarkowej Gerlach. Niestety, wskutek pewnych zawirowań, po 2017 roku moja pasja nieco przygasła. Do powrotu do fotografii nakłoniła mnie moja małżonka po narodzinach naszego synka. Chęć dokumentowania naszego życia oraz zakup nowoczesnego bezlusterkowca Fujifilm X100VI na nowo obudziły we mnie pasję do fotografii. Posiadanie lekkiego, poręcznego aparatu sprawia, że chce się z nim wychodzić na spacery, a przy małym dziecku te atrybuty są wręcz nieocenione.
Ograniczenia jako klucz do kreatywności
Początkowo fotografowałem wszystko, co przyciągnęło moją uwagę: naturę, street art, architekturę. I choć sprawiało mi to frajdę oraz stanowiło doskonałą odskocznię od codziennych obowiązków, brakowało mi konkretnego celu. Aż trafiłem na prace Adriana Vila (https://aows.co). Jego fotografie, a raczej – jak sam je określa – „images”, uderzyły mnie od pierwszego kontaktu. Wysoki kontrast, wszechobecna mgła, dopracowane kadry, minimalizm, kwadratowa kompozycja. Jego prace mają w sobie coś, co do mnie przemawia – czuć w nich spokój, ponadczasowość, pewną tajemnicę. Praktycznie od razu chciałem stworzyć coś podobnego, i był to strzał w dziesiątkę. Nie jest moim celem kopiowanie Adriana 1:1 – ma on swój niepowtarzalny styl, którego, szczerze mówiąc, nawet nie potrafiłbym oddać, gdybym chciał. Niemniej jednak jego prace są dla mnie ogromną inspiracją i kopalnią pomysłów.
Dlaczego czarno-biała fotografia i kwadratowa kompozycja?
Teraz można zadać sobie pytanie: dlaczego ograniczać się do czarno-białej fotografii i kwadratowej kompozycji, w czasach gdy aparaty mają ultra czułe matryce, a komponowanie w kwadracie to strata cennych danych, które wychwytuje matryca o proporcjach 3:2? To pytanie, choć pozornie proste, jest bardzo złożone i z pewnością będę do niego wracał na tym blogu. Jednak odpowiedź wiąże się z paradoksem wyboru: im więcej mamy możliwości, tym trudniej podjąć decyzję, co dla nas najważniejsze, a co za tym idzie – dokonać wartościowego wyboru. Narzucenie sobie sztucznych ograniczeń w fotografii (np. konkretna kompozycja, ogniskowa, przysłona, tematyka) pozwala skupić się na rzeczach naprawdę istotnych, pobudza kreatywność i pomaga stworzyć coś własnego. Te ograniczenia pomogły mi ukierunkować moją fotografię i, po raz pierwszy od czasu, kiedy fotografowałem zegarki, odnaleźć konkretny cel. To bardzo wyzwalające uczucie – wiedzieć, co i dlaczego chce się tworzyć.
Dlatego każdemu, kto zaczyna swoją przygodę z fotografią, lub kto od jakiegoś czasu błądzi, z całego serca polecam zastanowić się nad tym, co chce się fotografować i dlaczego. Te ograniczenia, które z pozoru mogą wydawać się nielogiczne, bardzo pomagają w procesie twórczym i pozwalają stworzyć swój unikalny styl. W odnalezieniu własnej drogi w fotografii pomaga również śledzenie i studiowanie prac innych twórców – ich fotografii i filozofii. Dla mnie takim mentorem jest właśnie Adrian Vila, który pomógł mi odnaleźć moje czarno-białe kwadraty.